Po tym jak spotkałam Ayę przy Magicznym wodopoju poszłam się przejść po lesie Zimy.
Nagle poczułam, że ktoś czyta mi w myślach, i zauważyłam ją.
Wilczyce o niebieskich oczach, była bardzo skupiona i cały czas patrzała na mnie.
-hej-powiedziałam a ona wystraszyła się.
-K-k-i-i-m-m jesteś?-zapytała
-Jestem Moon a ty?
-Jestem Jenny.
-Wiesz niedaleko mam watahę. Czy chciałabyś dołączyć?
-Jasne.
Poszłyśmy do mojej jaskini. Zwołałam wszystkich i przedstawiłam im Jenny.
Zaczęliśmy rozmawiać. Po godzinie zleciał do nas Cristal, i wziął Jenny na rozmowę.
Niedługo potem wróciła rozradowana tak jak my wszyscy gdy wybrali nas na swoich
wybrańców.
<co dalej Jenny>
sobota, 12 października 2013
wtorek, 8 października 2013
Od Aya do Moon
Spotkałam w Lesie Zimy Sun.Trochę porozmawialiśmy. Poszłam sobie do Jaskini. Spędziłam tam noc.
Następnego dnia Poszłam Magicznego wodopoju.Spotkałam tam Moon.
<co dalej Moon>
Następnego dnia Poszłam Magicznego wodopoju.Spotkałam tam Moon.
<co dalej Moon>
środa, 2 października 2013
Od Sun Do Aya
Kiedy Magic odleciał.Wpadliśmy zdyszani na polanę. Ustawiliśmy się w półokręgu z dziećmi w środku. Utworzyliśmy "Moc Harmonii" (Słownik Wilczych Terminów). Pokonaliśmy Tego złego demona.
Zeszli do nas wszyscy Bogowie i zaczęliśmy rozmawiać. Chciałem zostać przez chwilę sam.
Poszedłem do jaskini w której znajdowała się Klinika. Zacząłem rozmawiać z Aylą. Gadaliśmy tak
aż do wieczora. Później spotkałem w Lesie Zimy Ayę. I znowu zaczęliśmy rozmawiać.
-Jak się masz?-Spytałem ją
-Dobrze Dzięki. A ty?
-Ja też.
<Co dalej Aya>
Zeszli do nas wszyscy Bogowie i zaczęliśmy rozmawiać. Chciałem zostać przez chwilę sam.
Poszedłem do jaskini w której znajdowała się Klinika. Zacząłem rozmawiać z Aylą. Gadaliśmy tak
aż do wieczora. Później spotkałem w Lesie Zimy Ayę. I znowu zaczęliśmy rozmawiać.
-Jak się masz?-Spytałem ją
-Dobrze Dzięki. A ty?
-Ja też.
<Co dalej Aya>
Od Moon do Sun
Dzieciaki bawią się z Ren.Trudno się dziwić skoro przeszła "magiczną przemianę"(Słowniczek Wilczych terminów),wilki rozmawiały,albo się wygłupiały. Ja siedziałam sama na skale. Wstałam,żeby się przejść. Chodziłam po terenach watahy: to po Lesie zimy później po Lesie Szczęścia.Dotarłam na Górę mgieł. Położyłam się na plecach i patrzyłam na niebo. Chmury układały się w przedziwne znaki: to serca,to znaki zapytania,albo inne. Położyłam się na boku. Nagle obok mnie,zobaczyłam kobietę. Podskoczyłam gotowa do ataku,ale było z nią coś nie tak. Miała białe oczy i włosy,oraz była cała brudna i...trzymała siekierę. Rzuciłam się na nią,a ona tylko zamachnęła się siekierą,której uderzenia uniknęłam i wbiłam się jej w szyję. Kiedy zeszłam i powoli odchodziłam,ona zaczęła się ruszać. Teraz z rozszarpanym gardłem szła w moją stronę.
-Czego ode mnie chcesz?!-Krzyknęłam,ale ona tylko szła. Robiło się już ciemno. Do watahy musiałam przejść przez Dolinę Gór,w której nie chciałam się teraz znaleźć...z nią. Biegłam co sił w łapach,ale ona,choć wolno szła doganiała mnie z łatwością. Była przeklęta. Więc poleciałam. Niestety,nad lasem Życia skrzydła mi zniknęły i wylądowałam w samym środku tego magicznego miejsca. Ona dalej mnie goniła,tym razem szybciej i w dziwnej pozycji. Nie umiem jej opisać. Zaczęłam biec i biec,ale mimo to,ze była ode mnie parę metrów,czułam jej oddech na karku,od którego jeżyła mi się sierść. Po chwili zorientowałam się,że nie mogę jej przecież zaprowadzić do watahy,więc zmieniłam kierunek. Nie wybaczyłabym sobie,gdyby z mojej winy,zginął by choć jeden wilk z watahy. Nagle wpadłam na Suna. Wystraszona,ze zjeżoną sierścią aż podskoczyłam ze strachu. Roztrzęsiona próbowałam coś powiedzieć:
-Sun uciekaj. Ona jest blisko.-Nagle usłyszałam jej kroki-Ona tu idzie. Wiej.-I pociągnęłam go za sobą.
-Czego ode mnie chcesz?!-Krzyknęłam,ale ona tylko szła. Robiło się już ciemno. Do watahy musiałam przejść przez Dolinę Gór,w której nie chciałam się teraz znaleźć...z nią. Biegłam co sił w łapach,ale ona,choć wolno szła doganiała mnie z łatwością. Była przeklęta. Więc poleciałam. Niestety,nad lasem Życia skrzydła mi zniknęły i wylądowałam w samym środku tego magicznego miejsca. Ona dalej mnie goniła,tym razem szybciej i w dziwnej pozycji. Nie umiem jej opisać. Zaczęłam biec i biec,ale mimo to,ze była ode mnie parę metrów,czułam jej oddech na karku,od którego jeżyła mi się sierść. Po chwili zorientowałam się,że nie mogę jej przecież zaprowadzić do watahy,więc zmieniłam kierunek. Nie wybaczyłabym sobie,gdyby z mojej winy,zginął by choć jeden wilk z watahy. Nagle wpadłam na Suna. Wystraszona,ze zjeżoną sierścią aż podskoczyłam ze strachu. Roztrzęsiona próbowałam coś powiedzieć:
-Sun uciekaj. Ona jest blisko.-Nagle usłyszałam jej kroki-Ona tu idzie. Wiej.-I pociągnęłam go za sobą.
-Kto idzie? O co chodzi?
-N-nie wiem kim ona jest,ale nie da się jej zabić!
-N-nie wiem kim ona jest,ale nie da się jej zabić!
-Próbowałaś Wezwać Magic?
-Nie.
-To wezwijmy go.
-Ok.
-Magic!-Wołaliśmy.
W końcu przyleciał
-Nie bójcie się gdyż to My Bogowie zesłaliśmy na was próbę poradzenia Sobie z demonami.
I odleciał.
<Co dalej Sun.>
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)